29 września 2020
11

Artykuły z tej kategorii

Jeśli mówimy o folklorze, to od razu myślimy o dawnych strojach, zwyczajach, obrzędach, śpiewach … często już zapomnianych albo popadających w zapomnienie. Polski folklor odchodzi w przeszłość i dziś w zasadzie możemy obserwować go jedynie w skansenach. Wyjątkiem są okolice Zakopanego, gdzie wciąż można zobaczyć górali i góralki ubranych w piękne tradycyjne stroje podążających do kościoła w niedzielny poranek. W innych regionach Polski podtrzymywanie folkloru ma wymiar naprawdę symboliczny.

Tym większym zaskoczeniem jest, dla każdego odwiedzającego, wieś Zalipie, w której tradycja rodzi się na naszych oczach. Zalipie jest miejscem absolutnie unikatowym, które zasłynęło upiększaniem swoich domów poprzez malowanie pięknych dekoracji kwiatowych.

Zwyczaj wcale nie jest stary, bo powstał zaledwie na początku XX wieku. W tamtym czasie w wiejskich chatach były piece, które po prostu dymiły brudząc niemiłosiernie całą izbę, a w szczególności ściany wokół pieca. Oczywiście dobre gospodynie nie mogły dopuścić do tego, aby w domach było brudno, zatem regularnie izby były bielone i czyszczone zazwyczaj przed największymi świętami. Najczęściej robiono to za pomocą zebranych w pęczki suchych brzozowych gałązek.

Opowiadając o Zalipiu nie sposób nie wspomnieć o Pani Felicji Curyłowej, która mając zaledwie 10 lat wyznaczona przez mamę do wyczyszczenia izby z sadzy zamiast zrobić to, jak Pan Bóg przykazał, wapnem, postanowiła użyć brzozowych gałązek i za ich pomocą ozdobiła cały piec brązowymi kwiatami. I tak to się zaczęło. Z czasem zaczęły pojawiać się kolory, a Felicja z młodej adeptki sztuki ludowej wyrosła na prawdziwą ludową działaczkę. Nie tylko zaraziła koleżanki swoją pasją, ale nawet stworzyła nieformalne stowarzyszenie „Wieś tworząca”. Organizowała konkursy na malowanki ścienne, które z czasem przekształciły się w prawdziwą sztukę ludową, a malowanki ścienne wyszły z pomieszczeń na zewnątrz. Dziś zdobi się zarówno wnętrza jak i zewnętrzne ściany budynków.